środa, 9 marca 2011

Waddy Point


Pierwszym przystankiem byly Champagne Pools. Pani Ranger z punktu informacyjnego nie dawala nam szans ze przejedzimy naszym samochodem az tak daleko. Zakopiecie sie - powiedziala. My w kazdym razie nie poddalismy sie i sprobowalismy, niestety dalismy rade...hehe obeszlo sie bez wypychania samochodu z piachu.

 A to juz tez slynne szpampanskie baseny, ktore morze napelnia przy przyplywie i wysysa z nich wode podczas odplywu. Jak widac oprocz nas dotarlo tam tez wielu innych turystow. Po krotkiej kapieli ruszylismy glodni na kamping na Waddy Point.

Droga byla dluga i piaszczysta. Zaczeismy sie juz nawet zastanawiac czy sie nie zgubilismy az wkoncu zobaczyismy kierunkowskaz na kamping. Hurra dojechalismy...

Na kampingu nie bylo nikogo. Doslownie caly dla nas. Przestarszylismy sie ze jest zamkniety ale na szczescie wyysoki i przystojny ranger przyszedl nam na ratunek i wskazal mniejsce na nocleg.

Tomek nie mogl sie doczekac lowienia ryb i zaraz nam zniknal i pobiegl nad morze.

Po paru godzinach zlapal 3 rybki. Jednak na sniadanie mielismy juz ich az 7. Cudowne rozmnozenie...Nie. Wedkarz po sasiedzku dal nam po skonczeniu polowow 4 rybki i na sniadanko mielismy prawdziwa uczte.

A to Dart nie wiem jak po polsku ae bardzo smaczna.

Sniadanie...

I nasz wedkarz...

Nie zabraklo tez pajakow. W lazience bylo ich mnostwo. Pajeczyny mialy nawet po dwa metry dlugosci. Ku mojemu zdziwieniu mamy nie narzekaly :)

Nastepnego dnia z samego rana przed sniadaniem postawilismy sobie za zadanie wspiac sie na pobliska wydme. Miesismy z niej ogladac wschod slonca ale az tak wczesnie wstac nam sie nie udalo.

Pytanie tylko jak tam sie dostac...

Tomek wybral droge na okolo i znaazl nawet mala sciezke.

Dotarl na szczy dlugo przed nami.

My wspielysmy sie bezposrednio po wydmie. Nogi pare razy odmawialy mi posluszenstwa.



Widok byl niesamowity.

Pozniej bylo juz z gorki...









Czas byo wracac. Troszke za wczesnie zebralismy sie z kampingu i utknelismy gdzies na jakiejs plazy. Przyplyw byl zbyt wysoki i nie moglismy przejechac dalej. Rozbilismy tymczasowy oboz. Zaczynalo brakowac nam wody, zero cienia.... samo poludnie ufff bylo goraco


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Travel map