poniedziałek, 21 czerwca 2010

Dzien 18/19

Podroz przez Kakadu ciagnie się przez 500 km. Skomplikowana mapka która pokazuje wszystkie drogi przez Kakadu Park oraz wszystkie kempingi przerazila nas i już się balismy ze nie zdazymy zobaczyc wszystkiego w dwa dni. Niestety, a może i dobrze, czesc drog była nieprzejezdna co nieumozliwilo nam dostep do paru atrakcji. Najwazniejsze ze zobaczyliśmy 2 glowne miejsca – Ubirr i Nouralngie z rysunkami aborygenskimi sprzed 6000 i 2000 lat.

Nocleg w Kakadu na kempingu niedaleko bagien pokazal nam co to znaczy plaga komarow.






















Dzien 15/16/17

Minęliśmy Kununurra – ostatnie wieksze miasto w WA. Jeszcze przed przekroczeniem granicy skręciliśmy z głównej drogi aby zobaczyc wielkie jezioro Lake Argyle. Stworzone przez człowieka, może nie tak jak w Chinach, dosłownie wykopane przez ludzi, ale pośrednio, poprzez tame jaka zbudowali na rzece w latach 60tych.
Przejazd przez tame jest niesamowity. Z jednej strony wielkie jezioro a z drugie mala waska rzeczka daleko daleko w dole.









W Norhern Teritory nie było zadnych niespodzianek. Dalej po obydwu stronach drogi ciągnął się busz i odległości miedzy miastami nadal sigaly 300 km.




Pierwsze miasto Katharine jednak milo nas zaskoczylo turystycznym klimatem. Po raz pierwszy poszliśmy na gorace źródła i po raz pierwszy dostaliśmy zwrot kasy za kemping ponieważ w nocy włączyły się na nas zraszacze do trawy. Ogolnie nie myśleliśmy już o tym gdzie jesteśmy tylko raczej o tym ze zachwile zobaczymy slyyne Kakadu Park. Największy i najpiękniejszy w Australii. Z takimi oczekiwaniami jechaliśmy dalej.



środa, 16 czerwca 2010

Dzien 14

Bungle Bungle Range - World Heritage Area

















Tropic of Capricorn

Pare dni temu minelismy roznoleznik Koziorozca. Tomek jako zodiakalny Koziorozec na punkt honoru postwil sobie podpisac sie na tablicy informacyjnej.








Ponizej trasa jaka juz przejechalismy - jakies 5500 km. Do Darwin juz tylko maly kawaleczek na mapie.
Z Darwin (dla tych ktorzy nie znaja naszych planow male przypomnienie) lecimy do Tajlandii na parwie 3 tygodnie a pozniej wracamy do Australii i kontynuujemy podroz do Gold Coast. Dzieki za wszytskie komentarze. Wkladam troche pracy w pisanie tego bloga wiec milo gdy czytam ze Wam sie podoba. Pozdrawiam :)


Dzien 13

China Wall ( Mur chinski ) w Australii i prawdziwa przeprawa niczym z Indiana Jones do Parku Bungle Bungle ( World Heritage Area).


Rano parowaczki z ogniska, po drodze szybkie zwiedzanie stosu kamieni które przypominaja mur chinski i dalej w droge.






Od asfaltowej drogi trzeba skręcić w piaskowa droge do Parku Bungle Bungle. Oddalona o 53 km informacja turystyczne to początek parku. Droga przez pierwsze 30 km nie zaskakiwala nas za bardzo. Nie było latwo, bo jechaliśmy 25 – 40 km na godzine. Niestety po 30 km pojawila się pierwsza kaluza. O Boze - powiedziala przerazona Iza.
Objechaliśmy ja na szczescie bokiem, szczesliwi ze nie musieliśmy w nia wjeżdżać i narażać samochodu. Kierowcy mijających nas jeepow patrzyli na nas bądź ze zdziwieniem (co oni tu robia tym maluchem) bądź uśmiechali się z drwina. Nie znaja naszego super samochodu – teraz możemy to twardo powiedziec. Po 35 km przyszedł czas na cos większego –dluga na 20 m woda wzdłuż drogi. Iza chciala się już wycofac i wracac, ale zawzięty Tomek poszedł sprawdzic głębokość. Przeszedl przez cala wode aby wybadac gdzie jest plytko a gdzie gleboko. Miejscami woda sięgała mu po uda. Wsiadl do samochodu, Iza stala i podziwiala, a on przemknal niczym strzala.
Ostatni ciezki przejazd był jeszcze przed nami. Tylko 15 km przed celem zatrzymala nas rzeka – Frank River. Prawdziwa rzeka plynaca przez droge. Mijający nas jeep przejechal, ale wyglądało to strasznie. Nie poddaliśmy się, za daleko zajechaliśmy. Tomek ponownie zbadal dno i przejechaliśmy. Niestety w rzekach sa krokodyle – o tym szczególe przypomniał sobie wracając na drugi brzeg i bojac się o swoje konczyny.
Teraz możemy tylko chwalic nasz super samochod . Jesteśmy pod wrazeniem. Jutro wracamy ta sama trasa. Mamy nadzieje ze rzeka nie przybierze przez noc. W koncu w Purunulu National Park.

Dzien 12

Pozegnanie z Broome i wybrzeżem oraz przejaz w glab ladu.


Poranek spędziliśmy na zakupach. Przed wyjazdem w glab ladu zaopatrzyliśmy się w suchy prowiant. Nastepne duze miasto po Broome (15 tys mieszkańców) to Kununurra, jakies 1000 km dalej. Po drodze odwiedzilismy Fitzroy Crossing. Miejsce znane tylko z tego ze przepływa tam rzeka. Hehe
Niedaleko od miasta przepłynęliśmy się promem po rzece Fitzroy i podziwialiśmy piekny wawoz tzw. Geike Gorge.











Jest to pozostałość po starej wielkiej rafie koralowej sprzed 150 milionow lat. Obserwowalsmy słodkowodne krokodyle, które w porównaniu ze słonowodnymi podobno nie sa takie straszne. Dorastaja tylko do 2 metrow. Słonowodne natomiast do 7. Wiedzieliśmy pare sztuk, a ich otwrte paszcze pomagaja im w słońcu ogrzac cialo.



Przed wyjazdem w dalsza droge odwiedzilismy pracownie artystyczna, gdzie swoje prace sprzedaja Aborygenii. Znowu chcialabym cos wiecej na ten temat napisac ale nie mam czasu wiec zrobie to poznie. Ogolnie robienie zdjec artystom nie jest wskazane gdyz uwazaja ze zdjecie kradnie im ducha czy tez wene. Mi jednak sie udalo i to sa pierwsze zdjecia Aborygenow jakie umieszczam.






Przed wieczorem zdążyliśmy zawitac w Halls Creek. Tam mily pan z informacji polecil nam dzikie miejsce na biwak. Mala zatoczka w wyschniętym korycie rzeki. Dojazd tylko (znowu) po piaskowej drodze ala tarka. Daliśmy rade i już przed zachodem słońca, siedzieliśmy przy ognisku (wlasnej roboty) i szykowaliśmy ziemniaczki.



Gdy zapadl zmrok oglądaliśmy tysiące gwiazd na niebie, popijając winko. Wydaja się być bliżej gdyz niebo jest bardzo ciemne dzieki czemu gwiazdy widac bardzo wyraznie.


sobota, 12 czerwca 2010

Dzien 11

Jechac czy nie jechac do Cape Leveque?

To ponad 200km i to droga dla dużych terenowych samochodow. Wybraliśmy krotsza trase i ruszyliśmy w glab półwyspu, jakies 60 km do James Price Point. Droga była calkiem spoko jak na nasz maly samochodzik a miejsce w które dotarliśmy nie skażone cywilizacja. Strach przed krokodylami nie pozwolil nam na kapiel. Od Broome niestety zaczyna się kraina słonowodnych i słodkowodnych krokodyli. Trzeba naprawde uważać bo ich populacja zwiekasza się każdego roku. Słyszeliśmy nawet o wypadku kiedy to krokodyl wciągnął do wody namiot z dziadkiem i babcia. Cale szczescie zostali oni uratowani dzieki interwencji ludzi biwakujących nieopodal. Dziadek starcil tylko noge.

Czerwone klify, niebiskie niebo i biala plaza – cudowne krajobrazy.













Zmeczeni odiwedzilismy po drodze do Broome farme perel. Niestety Tomek nie kupil mi korali z perel.

Przejechane już mamy 4200 km, przed nami droga w glab ladu do Fitzroy Crossing, Halls Creek Az do Kununurra. Jakies 1050 km, pozniej przekraczamy granice pomiedzy Zachodnia Australia a Polnocnym Terytorim i jedziemy do Darwin znowu jakies 800 km.

Dzien 10

Broome jest piekne, najlepsze – słyszeliśmy od wielu turystow. W koncu sami mogliśmy sprawdzic co myslimy o tym miescie. Dziesiatego dnia dojechaliśmy do Broome.


Miasto po przemysłowych Port Hedland, Dampier czy Karratha to prawdzimy raj. Nastawione tylko na turystow wita pieknymi palmami przy drogach. W centrum nie widac już pracownikow kopalni w odblaskowych kurtkach tylko sami turyści i lokalesi. Sporo jest tez tutaj Aborygenow, dlatego ze caly polwesep po Cape Levenque to zamknięte obszary należące wlasnie do Aborygenow.

Zarezerwowaliśmy sobie jazde wielbłądami i znaleźliśmy kemping (co nie było latwe bo jest oczywiescie srodek sezonu) Na G Point można dzis zobaczyc odciski lap dinozaurow – powiedziala pani w informacji.







Ruszyliśmy zobaczyc to niesamowite miejsce. Niestety nie udalo nam się znalesc odciskow bo czas nas gonl i musieliśmy zdążyć na wielbłądy. Jedyne co znaleźliśmy to replke odciskow na brzegu klifow. Odciski lap dinozaurow które pochodza sprzed 120 milionow lat i można je obejrzec tylko przy duzym odpływie oceanu. (tylko 4 razy w miesiącu). Zmarnowaliśmy szanse – szkoda

Wielbłądy za to były czyms innym czego jeszcze nie robiliśmy. Poniżej zdjęcia – chyba nie wymagaja komentarza.






















KINO Sun Pictures - najstarsze na swiecie kino na swiezym powietrzu. Poszlismy obejrzec film australijskiej produkcji pod tytulem Bran Nue Dae (Brand New Day) - straszny niewypal :(

Travel map