środa, 28 października 2009

G4


Pozdrowienia dla G4. Co u Was kochane?

Perhentian

Ogolnie mielismy troche czasu stad az tyle nowych postow. Dzis wieczorem jedziemy na wyspy Perhentian Besar i Kecil. Niestety internet jest tam drozszy niz nocleg dlatego nastepny post pewnie za 6 dni. Pozdrawiamy

Kuala Terrenganu



Chinska dzielnica


KT kiedys slynne bylo ze swoich riksz teraz jest juz ich bardzo malo, ale za to jakie.

Indyjski targ materialow

Batu caves KL





Pangkor





Po tym jak opuscil nas nasz towarzysz podrozy Artur postanowilismy uciekac z KL. Odwiezlismy go na lotnisko i pozniej z Puduraya station wyjechalismy do Lumut. Spedzilismy noc w dziwnym tanim hotelu, natomiast w lokalnej restauracji wysluchalismy spiewów karaoke.
Z rana poplynelismy promem na Pulau Pangkor czyli wyspe Pangkor. Postanowilismy spdzic 2 noce w Nazri Nipah Camp w Teluk Nipah lezac i nic nie robiac.
Caly osrodek byl bardzo czysty i panowala super atmosfera, mimo tego ze nie bylo zbyt wielu ludzi spotkalismy tam pare podrózników ze Szwajcarii – Karin i Jana. To wlasnie pierwszy dzien spedzilismy z nimi opowiadajac sobie najrózniejsze historie. Ich strona http://www.karin-und-jan.ch/ niestety po niemiecku.

Era Backpakers Hotel in Lumut – 40 RM/pokoj
Nazir Nipah Camp – 30 RM/chatka

KT

Po 3 dniach na wyspie Redang wyruszylismy lodzia w droge powrotna do Kuala Terrenganu (KT). Najpierw dotarlismy do Merang Jetty a stamtad autobusem hotelowym (14 RM/os) do KT. Byla dopiero12 00, a nasz autobus do Kuala Lumpur odjezdzal o 23 00. Mielismy wiec caly dzien na zwiedzanie tego miasta. Jednakze juz z przewodnika wiedzielismy ze samo miasto nie jest zbyt ciekawe. Najpierw znalezlismy na dworcu przechowalnie bagazu za 3 RM od duzego plecaka? Tomek wytargowal i dostalimy 1 RM znizki.



Pozniej bez celu wyruszylismy w miasto. Dotarlismy do China Town – Kampung Cina.
Po jakis 4 godzinach spacerowania w pelnym sloncu mielismy juz dosyc zwiedzania. Zdecydowalismy ze wezmiemy teksi i pojedziemy poza miasto zwiedzic Krysztalowy i Plywajacy Meczet. Jednakze poza KL nie jest wcale tak latwo zlapac teksi i zajelo nam to troszke czasu zanim podjechal do nas zaczarowany busik z 5 dziewczynami i kierowca. Na pocztaku myslelismy ze po prostu rozwozi je po miescie. Zapytalismy za ile nas zabierze do Krysztalowego Meczetu. Za pierwszym razem podal rozsadna cene wiec bez targowania wskoczylismy do minibusa i pojechalismy razem z nimi.

Pozniej okazalo sie ze te 5 kobiet to jego corki i zona (na dodatek w ciazy).

No i sie zaczelo… Jezdzilismy po calym miescie a on opowiadal ladnie po angielsku ze jego wujek byl bileterem w kinie i zawsze wchodzil za darmo na angielskie filmy wiec nauczyl sie jezyka z kina ( jego corki i zona oczywiscie ani slowa po angielsku i cale zawiniete w chusty).
Na poczatek zabral nas pod jakis most i stamtad z daleka robilismy zdjecia meczetu.
Myslelismy ze to koniec i juz zaczelismy sie smucic kiedy nasz wesoly kierowca wytlumaczyl nam ze to dopiero poczatek naszej podrozy i na dodatke wyczarowal z liscia palmy….konika polnego.


Po drodze do meczetu jego najmlodsza coreczka Misha wypatrzyla przy drodze legwana. (zdjecie ponizej)


Kiedy dojechalismy do meczetu okazalo sie ze Muzulmanie otworzyli tam Eduteinment Center.
Staly tam miniatury meczetow z calego swiata (nie takie jak w muzeum islamu w KL ale autentyczne duze budowle – oczywiœcie troszke pomniejszone). Niestety bylo juz po 17 i centrum bylo zamkniete.
Nasz kierowca zanim wszedl do meczetu, to poszedl do lazienki sie umyc. Muzulmanie przywiazuja duza uwage do czystosci ciala w swiatyni (wchodza tam na boso). Sprawdzilam te lazienki i okazalo sie ze oprocz kibelka sa tam prysznice i specjalne miejsca na obmycie nog.
Przed wejsciem do meczetu musielismy znowu sie przebrac.
Tomek mial isc z kierowca do meskiej czesci a ja z jego corka tam gdzie wchodza kobiety. Jednakze ochrona pozowlila mi wejsc do meskiej czesci. Zajawka na maxa!!!! Nie wiem czy to sie czesto zdarza ale na pewno Muzulmanki nie maja tam prawa wstepu. Po skonczonej wizycie w meczecie nasz kierowca zaproponowal, ze zabierze nas tez do Plywajacego Meczetu bo ma czas (rodziny o nic nie pytal). My nie protestowalismy i ruszylismy dalej w droge. Zatankowalismy, odwiedzilismy warsztat samochodowy – kupil olej silnikowy, potem drugi warsztat – kupil jajka, potem jeszcze jego kumpla.

O zachodzie slonca dotarlismy do meczetu. Niezapomniany widok i przepiekne miejsce.


Po meczecie nasz kierowca chcial zabrac nas do siostry pokazac kolorowego ptaka ale bylismy juz zmeczeni i czulismy sie i tak niezrecznie ze nas tak wszedzie wozil. Byl chyba rozczarowany nasza odmowa wiec jeszcze na chwilke zabral nas na nocny rynek i na koniec na dworzec – w super nastrojach wysiedlismy z malego busika. Nasz wesoly kierowca jest przykladem malezyjskiej goscinnosci. Byl naprawde wyjatkowa osoba i cieszymy sie ze moglismy go spotkac.

środa, 21 października 2009

:)

Dla mojego chrzesniaka Marcelinka - wwwwwwwwww koparka


Havaianas z malezyjska gasieniczka



Sweeeeeeeeeeeeeet

Redang

Zdjecia z plazy


Godziny spedzone na silowni w Polsce procentuja ...










Hmm ciekawe co w pracy ?


Redang Island



Tym razem dotarlismy na przepiekna wyspe Redang. Lezy ona przy wschodnim wybrzezu Malezji, na morzu poludniowo-chinskim.
Jest raczej miejscem nastawionym wylacznie na turystow, ale warto wspomniec ze wszytscy Malezyjczycy uwazaja je za szczegolnie urokliwe.
Wybrzeze zachodnie bardziej rozwiniete nie cieszy juz tak bialymi plazami ale to sprawdzimy jeszcze pozniej.
Wcale nie latwo bylo nam sie dostac do Laguna Redang Resort. Po nocy spedzonej w KT Traveller's Inn szukalismy stacji austobusowej zeby wybrac sie do Merang skad odplywaja statki na Redang.
Chcielismy zaoszczedzic na taksowce. Wkoncu bilet autobusowy kosztuje 2 RM a przejazd taksi az 50. Okazalo sie jednak ze ciezko bylo nam znalesc autobus albo busa i zdecydowalismy sie na prywatna taksi za jedyne 40 RM (biorac pod uwage odleglosc - az 40 km to jednak nie wygorowana stwaka:))
Po 40 minutach dotarlismy do Merang Jetty gdzie czekal juz na nas statek/lodz??

Zjedlismy tez sniadanie za cale 8 zl na 3 osoby :)



Podroz trwala nie cala godzine. Wplynelismy do urokliwej zatoczki ale nie przypominala za nic osrodka ktory wczesniej wybralismy.


Po zejsciu na lad okazalo sie ze do hotelu zostaniemy podwiezienii, no i faktycznie po minucie ukazala sie naszym oczom cudowna zatoczka.


Tak dla ogolnej informacji hotel nie byl wcale drogi jakies 100 zl za pokoj i wyzywienie na dzien. Dodatkowo gratis wycieczki na nurkowanie.



Patrzac przez przezroczysta wode na kolorowe rybki zaczynamy sie zastanawiac nad kursem nurkowania.

Wieczorami bawilismy sie przy muzyce zespolu The Tequilla Sunrise Band.

Co to?


Lawka z chlopakami

niedziela, 18 października 2009

LUNA bar

35 pietro hotel PanGlobal

Tutaj szatan moglby zabrac swoja dziewice na modzajto :)

Luna bar - super polecamy :)

A z drugiej strony Menara TV Tower

National Mosque




Travel map