wtorek, 8 lutego 2011

Wigilia 2010



Wiem wiem ..Kazdy z Was zapomnial juz o Wigilii i Mikolaju. A ja tutaj dopiero zdjecia z przed dwoch misiecy zamiszczam.
Okres przedswiateczny byl dla nas, zwlaszcza dla Izy na maxa pracowity. Kiedy wszyscy odpoczywaja w czasie swiat restauracje przezywaja prawdziwy atak turystow dlatego tez musialam pracowac dwa razy wiecej :(
Juz w sumie o tym zapomnialam ale bylo bardzo bardzo duzo ludzi, niecierpliwych, glodnych i chcacych napelnic swoje zoladki jak najszybciej to mozliwe. Udalo mi sie jednak w dzien wigilii zakonczyc prace juz o godzinie 20. Tlumaczylam jak moglam ze Wigilia jest dla nas Polakow naj naj wazniejsza. No i chyba mieli mnie dosc i puscili juz po 2 godzinach pracy. Wszyscy znajomi poczekali na mnie z kolacja i okolo 21 zasiedlismy do stolu.



No ale zaczne moze od poczatku. Dzien przed zaczelly sie juz przygotowania do wigilii. Ja z Tomkiem podjelismy wielkie wyzwanie i zobowiazalismy sie zrobic pierogi. Tomek swoje ulubione - z grzybami, a ja swoje czyli ruskie. Oprocz tego ulepilismy jeszcze parenascie z owocami. Mniami wszytsko wyszlo wysmienicie. Ciasto bylo sprezyste, cieniiutkie i wysmienicie wyrobione przez Tomka.Farszem zajelam sie ja.









Wiem ze pisalam ze farszem zajelam sie ja. Ale pozwolilam tomkowi doprawic jego grzybowy farsz pieprzem i zobaczcie sami co sie stalo.
Dla lepszego zobrazowania sytuacji ratowania farszu napisze ze ja zalozylam latrake na czolo i swiecilam na patelnie a Tomek w jednej rece trzymal mala lyzeczka a drugiej latarke i tak przez jakies 30 minut wybieralismy ziarnka pieprzu. Pierogi skonczylismy okolo 2 w nocy.


Tutaj juz nasza zgrana paczka na wspolnym zdjeciu.




Prezenty hurrraaaaaaa




Pozniej pozostalo nam sie tylko cieszyc australijska pogoda i skakac do basenu hehe. Szczerze pogoda nie dopisala przez swieta i bylo pochmurnie i czasami padalo, aczkolwiek nie bylo zimno. Nie pamietam o ktorej poszlismy spac wydaje mi sie ze okolo 5 nad ranem. Zdecydowanie byla to najdluzsza i najbardziej imprezowa wigilia w moim zyciu.




nastepnego dnia w naszym malym mieszkanu, pod prwizoryczna choinka czekaly juz preznty tylko dla  grzecznych dzieci

Travel map